PRZECZYTAJ PROSZĘ!
No to mamy ewidentny koniec opowiadania. Jest mi z tego powodu trochę przykro, bo zżyłam się z nim i ciężko mi będzie siedzieć w domu z myślą, że nie muszę już napisać żadnego rozdziału na If you knew how much you mean. Chciałam Wam podziękować za ten cały czas spędzony razem, za te wszystkie komentarze, których z każdym rozdziałem było więcej i które naprawdę motywowały do pracy. Chciałabym podziękować każdemu z osobna, przytulić, powiedzieć jak wiele dla mnie zrobił, jednak no cóż. To nie wykonalne. Więc podziękuję wam tutaj, każdemu razem. Byliście dla mnie otuchą, czytają wasze komentarze, albo sprawdzając liczbę wejść po prostu uśmiechałam się sama do siebie. Wasze opinię były naprawdę cudowne. Dziękuję Wam za to. Mam nadzieję, że będziecie czytać moje drugie opowiadanie, które mam nadzieję rusy od pierwszego września. Jeszcze nic dokładnie nie wiem. To zależy od weny, od czasu i wielu innych rzeczy. Chciałam Was jeszcze prosić, żeby każdy czytelnik bloga dodał coś od siebie. Byłabym wdzięczna za ogólną ocenę bloga, jak i ten epilog. Dla Was to naprawdę kilka minut stukania w klawiaturę, ale dla piszącego opowiadania to wiele znaczy. Także jeszcze raz proszę, każdego kto czyta, zostaw po sobie ślad. No cóż. Chyba już więcej nie mam do dodania. W takim razie miłego czytania :) Pozdrawiam i do zobaczenia na nowym blogu: Dorota (@iloveniall_xoxo)_____________________________________________________________________
*3 miesiące później*
Jesteśmy z Niall'em małżeństwem od 3 miesięcy. Jego stan kolejny raz się pogorszył. Teraz właściwie nie wstaję z łóżka. Nie ma już na nic siły. Nie chcę z nami rozmawiać. Zamknął się w sobie. Ja po nocach płaczę. Tak bardzo go kocham, tak bardzo nie chcę go stracić. Nie wiem jak sobie poradzę. Mimo, że mam oparcie w reszcie to nadal nie mogę przyjąć do wiadomości, że już niedługo nie będzie go z nami. Że być może nie zdąży zobaczyć swojego synka. Skąd to wiem? Kiedy byliśmy na ostatnich badaniach lekarze dali mu maksimum 2 tygodnie życia, a termin porodu jest dopiero za trzy. Chociaż co dzień obiecuję, że wytrzyma
jeszcze tę trochę sam powoli zaczyna wątpić. Jego ciało jest zmarnowane przez chorobę i leki.
*2 tygodnie później*
Mimo, że dziecko miało urodzić się za tydzień ono już chcę na świat. Kilka dni temu dostałam pierwsze skurczę. Od razu pojechaliśmy do szpitala, w którym zostałam już do dnia porodu. To dzisiaj. Dziś na świat przyjdzie nasz potomek. Niall Junior. Mój Niall jest wraz z nami choć słaby. Uparł się, że będzie przy porodzie.
Po 2 godzinach porodu na świat przyszedł nowy członek rodziny Horanów. Niall Junior Horan. Urodził się o 16.34. Waży 3,4 kilograma, a mierzy 52 centymetry. Jest śliczny. Oczy duże, niebieski tak jak jego tatuś. Nosek mały, zgrabny, chyba po mnie. Jednak najbardziej przypomina Nialler'a. Wiem, że kiedy podrośnie będzie wręcz jego kopią. Niall kiedy tylko go zobaczył popłakał się. Przytulił go mocno do piersi i trzymał w uścisku kiedy mały nie zaczął płakać, że chcę jeść. Wtedy na twarzy Horan'a pojawił się szeroki i szczery uśmiech. Uśmiech, który tak bardzo kochałam, i który widziałam po raz ostatni. Niall zemdlał. Próbowano go wybudzić, jednak to nic poskutkowało. Przewieziono go na salę operacyją. Spędził tam około 3 godzin. Potem lekarz wyszedł ze spuszczoną głową.
-Przykro mi, ale pan Horan przegrał walkę o życie. Zmarł 20 minut temu. Jego serce nie wytrzymało- niby kilka słów, jednak tak znaczących, że zawalił się mój cały świat. Niall'a już nie ma. Opuścił nas. Odszedł za zawsze. Już nigdy nie wróci, nie powie do mnie kotku, skarbie, nie wtulę się w niego kiedy będę tego potrzebowała. Nie będę mogła powierzyć mu mojej największej tajemnicy. Odszedł. Zostawił mnie oraz swojego synka. Na początku wszyscy starali się panować nad emocjami i smutkiem, jednak po chwili każdy zaniósł się donośmy szlochem. Przytuliłam się do Zayn'a. On jako jedyny oprócz Niall'a potrafił samą swą obecnością i uściskiem sprawić, że czułam się bezpiecznie. Gdyby była taka możliwość to z nim chciałabym spędzić resztę życia oraz wychować małą kopię mojego ukochanego. Jednak nie wiem czy on mnie chcę. Boję się z nim porozmawiać. Jestem pewna, że niedługo znajdzie miłość swojego życia, a dziewczyna, która nią będzie, będzie wielką szczęściarą.
Tkwiłam w uściku Malika bardzo długo. Powoli się uspakajałam, jednak łzy nadal mimowolnie napływały mi do oczu. Chłopak przysunął się bliżej i wyszeptał na ucho.
-Kocham Cię Patricia. Wiem, że pewnie nie odczuwasz tego samego, ale kocham Cię i zawsze będę przy Tobie- spojrzałam na chłopaka z odległości kilku centymetrów i spojrzałam głęboko w oczy. Dostrzegłam w nich ogromny smutek z nutką nadzieji, że może jednak odwazjemniam jego uczucie.
-Zayn, ja.. ja nie wiem co powiedzieć. Dobrze wiesz, że kocham Niall'a, jednak do Ciebie czuję coś więcej niż tylko przyjacielską miłość. Ja... ja muszę to wszystko przemyśleć- odpowiedziałam i ponownie wtuliłam się w chłopaka.
Kilka dni później mogłam już wyjść ze szpitala. Podjęłam też najważniejszą decyzję w moim życiu.
-Zayn? Możemy porozmawiać?- zapytałam. Ten skinął głową i odeszliśmy na bok.
-Posłuchaj. Ja również Cię kocham, może nie tak jak Niall'a, jednak kocham. Pomyślałam sobie.. oczywiście nie musisz się zgadzać, ale pomyślałam sobie czy.. czy chciałbyś wychować ze mną Niall'a Junior'a- spojrzałam mu prosto w tę cudowne czekoladowe oczy. Chłopak bez wachania odpowiedział.
-Oczywiście, że tak. To było moim marzeniem- wróciliśmy do reszty i oznajmiliśmy nasze postanowienie. Od razu po powrocie spakowałam swoje rzeczy i przeprowadziłam się do domu Zayn'a. Domu w którym zaczęło się moje inne życie z wspaniałym mężczyzną i kochanym synkiem u boku. Jednak nigdy nie zapomniałam Niall'a. On na zawsze pozostał w moim sercu. Czasem kiedy przechodzę chwilowe załamanię idę na jego grób i modlę się, a właściwie z nim rozmawiam. Wiem, że zawsze mnie wysłucha i nigdy nie opuści.
*10 lat później oczami Niall'a Junior'a Horan'a*
Od zawsze wiedziałem, że Zayn nie jest moim biologicznym ojcem. Wiedziałem, że mój ojciec nazywał się tak jak ja. Niall Horan. Mama opowiadała mi o nim bardzo dużo kiedy byłem mały jednak ja nie za bardzo rozumiałem. W końcu postanowiłem z nią o tym porozmawiać. Kiedy weszłem do jej sypialni siedziała na łóżku trzymając w ręku zdjęcie i pomimo gorzkich łez uśmiechała się. Usiadłem obok niej.
-Mamo, czy na tym zdjęciu jesteś ty i tata? Mój prawidzwy tata?- zapytem przyglądając się fotografi na której piękna, roześmiana dziewczyna siedziała na kolanach blondynowi. Oboje byli pięknie ubrani, jak z jakiegoś balu. Byli szczęśliwi.
-Tak- odpowiedziała- to twój tata, a mój mąż. Kiedy byłeś mały opowiadałam Ci o nim, jednak nic nie rozumiałeś. Czy teraz chcesz usłyszeć tę historię jeszcze raz?- zapytała, a ja skinąłem głową. Przytuliełem się do niej, a ona zaczęła opowiadać: Odwiedzałam właśnie moją dość daleką ciotkę w Dublinie...