Wednesday, August 22, 2012
chapter twenty-one
*3 miesiące później*
Jestem już po kolejnej wizycie kontrolnej u pani doktor. Nasz synek rozwiaja się bardzo dobrze, ciąże znoszę tak samo. Z Niall'em jest niestety coraz gorzej. Mimo, że przyjmuję bardzo mocne leki nie czuję się juą tak jak kiedyś. Nie jest już pełnym sił chłopakiem, którego marzenia właśnie się spełniają. Jest już coraz słabszy. Tak naprawdę nie wiadomo ile jeszcze mu życia zostało, dlatego wszyscy staramy się wykorzystać jak nalepiej ostatnie chwilę spędzone razem. Nikomu nie jest łatwo. Chłopcy musieli odwołać wiele koncertów, niedługo ogłoszą, że rozwiązują zespół, bo bez One Direction bez Niall'a Horan'a nigdy nie będzie już One Direction. Jednak mimo tego prawdziwi fani nadal ich wspierają w tych trudnych chwilach.
Właśnie trwają przygotowania do ślubu, który ma odbyć się już za dwa dni. Jestem szczęśliwa, że Niall chcę się ze mną ożenić. Nigdy, prze nigdy nie odmówiłabym oświadczyn z tak idealnym i kochanym człowiekiem jak ten. Mimo, że mój brzuch jest już dość duży wybrałam dla siebie idealną sukienkę. Taką jaką zawsze chciałam. Skromną z delikatnymi koronkami na dekolcie i u dołu. Nialler jeszcze jej nie widział i zobaczy dopiero w dniu ślubu, zresztą tak ja pozstałe 500 gości. No właśnie. 500 gości to strasznie dużo. Nie wiem jak zniosę ten stres. Ceremonia oraz przyjęcie odbędzie się na w Mullingar. Mieście, w którym wszystko się zaczęło. Mieście, która dla mnie jak i dla Niall'a znaczy naprawdę dużo. Mieście naszych rodzin. Mieście, gdzie się wychowaliśmy, gdzie się poznaliśmy, w końcu gdzie zaczęła się jakże wspaniała, ale i smutna historia.
*3 dni później*
Panna młoda zakłada właśnie swoją piękną suknie ślubną. Matka oraz druchny pomogają w makijażu, fryzurze oraz innym upiększeniu. W tym samym czasie pan młody wraz z przyjaciółmi stoi już na pod łukiem miłości, gdzie za chwilkę poślubi wybrankę swojego serca. Dziewczynę, która jest w jego życiu od zawsze i na zawsze zostanie. Kiedy zbliża się czas na pierwsze spotkanie od 24 godzin oboję się denerwują. Patrzy na nich ponad 500 ludzi, którzy uśmiechają się serdecznie, jednak w ich oczach idzie dostrzec ból. Tak samo jak w oczach Zayn'a. Mimo, że cieszy się ze szczęścia przyjaciół tak naprawdę w środku cierpi. Chłopak kocha Patricie od pierwszego spotkania. Nigdy jej tego nie wyznał, bo zwyczajnie bał się. Bał się tego, że zniszczy tak wspaniałą przyjaźń, która z czasem stała się silna i najwspanialsza na świecie.
Ostatnie minuty. Za chwilę w ogrodzie rozejdą się pierwsze dzwięki marszu weselnego. 3..2..1... To już. Panna młoda z ojcem Horan'a u boku zmierza w stronkę kochanka. Uśmiecha się do wszystkich, jednak jej wzrok cały czas jest utkwiony w Niall'u. Czuję w środku niesamowite uczucie. To ją sposród wielu tysięcy dziewczyn na świecie wybrał Niall. To ona była tą szczęściarą, która za chwilkę stanie na ślubnym kobiercu obok najwspanialszego mężczyzny. Jest już coraz bliżej. W końcu staję z ukochanym twarzą w twarz. Ojciec chłopaka delikatnie przekazuję rękę dziewczyny swojemy synowi, że po chwili usiąść obok żony i odbarzyć wspaniałym uśmiechem parę młodą. Ksiądz rozpoczyna ceremonię.
-Czy ty Niall'u Jamsi'e Horan'ie ślubujesz tej oto Patrici Johanson miłość, wierność oraz ucziwość małżeńską i to, że nie opuściesz jej aż do śmierci?- ksiądz patrzy na Horan'a, którzy zaptarzony w dziewczynę odpowiada.
-Nie- wszycy kręcom głową z niedowierzaniem, a do oczu dziewczyny napływają łzy. Chłopak niczym nie wruszony postanawia kontynuować.
-Nie ślubuje Ci miłości, wierności, ucziwości, ani tego, że nie opuszczę Cię aż do śmierci, gdyż to już masz zapewnione. Obiecuje Ci, że zawsze będę Cię kochał, będę czuwał nad Tobą jak i nad naszym nie narodzonym jeszcze synkiem, zawsze będę otaczał Cię opieką i wspierał w trudnych chwilach. Mimo, że nie będziesz mnie widziała zawsze będziesz czuła moją obecność. Zawsze będę przy Tobie i tych maluchu. Będę patrzył na was z szerokim uśmiechem na twarzy i powtarzał innym tam na górze, że jesteście moi. Tylko i wyłącznie moi, i że nikomu Was nie oddam- pochylił się i delikatnie ucałował brzuch dziewczyny. Lekko zmieszany kapłan przeszedł do dalszych czynności ceremonialnych.
-Czy ty Patricio Johanson ślubujesz temu oto Niall'owi James'owi Horan'owi miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz go aż do śmierci- wszyscy popatrzyli na dziewczynę oczekując jej odpowiedzi.
-Nie- Niall, któemu uśmiech nie schodził z twarzy pobladł, jednak czekał na dalszy rozwój sytuacji.
-Nie ślubuję Ci miłości, wierności, ucziwości, ani tego, ze nie opuszczę Cię aż do śmierci, gdyż to ślubowałam Ci już dawno. Obiecuję Ci, że mimo przeszkód jakie będzie stawiało nam życie pokonamy je razem. Obiecuję Ci, że nigdy Cię nie zapomnę, że zawsze będę Ci wierna, i że wychowam naszego synka na człowieka, który będzie dumny z tego kim był jego ojciec. Będę mu pokazywać twoje zdjęcia, w kółko puszczać występy , będę opowiadać mu o Tobie, będę przypominać, że tam na górze czeka na niego wspaniały tatuś, który kocha go całym sercem i zawsze nad nim czuwa. Obiecuję, że zawsze będę z Tobą rozmawiać oraz wierzyć, że czuwasz na nami. Kocham Cię Niall- dziewczyna popatrzyła blondynowi głęboko w oczy, żeby po chwili pocałować namiętnie swojego już oficjalnie męża. Tłum zaczął klaskać i cieszyć się, że wszystko skończyło się tak a nie inaczej. Po zaślubinach zaczęło się przyjęcie na podczas którego para młoda wymknęła się na chwilkę nad swój ulubiony staw, żeby pobyć w samotności.
-Patricia pamiętasz jak obiecałem, że kupię Ci kiedyś gwiazdę? Niestety nie dotrzymałem obiecnicy, ale wiedz, że to zawsze ja będę tą gwiazdą, która najjaśniej świeci tylko dla Ciebie- dziewczyna nie odpowiedziała. Wtuliła się w ramiona chłopaka, żeby po chwili usnąć w jego ramionach. Wtedy nie liczyło się nic. Nawet to, że kilka domów dalej trwa przyjęcie z okazji ich ślubu i pewnie goście już ich szukają. Była szczęśliwą osobą z tym jedynym u boku.
Obudziła się około godziny później nadal tkwiąc w uścisku chłopaka. Ten siedział nieruchomu i wpartywał się w ruchomą taflę wody. Obojgu było trudno.
-Niall kochanie, może wrócimy już do reszty? Napewno się o nas martwią- Patricia wyrwała blindyna z zamyśleń.
-Oczywiście. Pewnie chodzą i nas szukają- wstali powoli i bardzo wolnym krokiem kierowali się ku miejscu przyjęcia. Kiedy doszli przyjaciele od razu się na nich rzucili.
-Boże święty, gdzie wy byliście? Wszyscy się o Was martwili- powiedział Liam po czym przytulił oboje.
-Byliśmy się przejść. Potrzebowaliśmy chwili odpoczynku od tego wszystkiego- odpowiedział Nialler rozglądając się na boki- gdzie są moi rodzice?- zapytał po chwili Payne'a.
-O tam stoją- brunet wskazał palcem, a blondyn wraz z rudowłosą ruszyli w ich kierunku.
-Mamo, tato, dziekuję za to wszystko. Nawet nie wiecie jak Was kocham. Proszę zaopiekujcie się Patricią i Niall'em Junior'em kiedy mnie już nie będzie. Obiecacie mi to?
-Oczywiście, że się zaopiekujemy. W końcu to będzie nasz wnuk, a to nasza synowa- pani Maura przytuliła płaczącą dziewczynę, a Niall wtulił się w ojca.
-Kocham Was- wyszeptał kiedy już odchodzili. Poszli w kierunku matki Patrici.
-Przepraszam, za moje zachowanie. Przepraszam, że musiałem zranić pani córkę. Jeśli nidgy mi pani tego nie wybaczy zrozumiem. Przysięgam jednak, że zawsze będę nad nią czuwał.
-Skarbie ja się na Ciebie nie gniewam, nie gniewałam i nigdy nie będę. Ty nie zniszczyłeś jej życia. Ty ją wróciłeś do życia. Kiedy Ciebie nie było ona płakała, zamykała się w swoim pokoju, nie chciała z nikim rozmawiać. Zamknęła się w sobie, ale ty to naprawiłeś. Kocham Cię Niall. Kocham jak własnego syna- po tych słowach była kolejną osobą, która przytuliła młodą parę.
Niall wraz z Patricią skierowali się ku przyjaciołom. Chcieli porozmawiać z nimi jak za starych dobrych czasów.
-No stary. Ta twoja przysięga była naprawdę niezła. Już myślałem, że powiesz, że masz inną- zaczął śmiać się Styles, klepiąc Niall'a po ramieniu.
-Coś ty! W życiu bym tego nie zrobił. Chciałem być oryginalny- uśmiechnął się szczerze i pocałował swą żonę.
____________________________________________________________________
No i tym sposobem dobiegliśmy do końca opowiadania. to ostatni rozdział na tym blogu. po 15 komentarzach (które mam nadzieję uda mi się zdobyć) pojawi się epilog. po epilogu dodam jeszcze krótką notkę przeznaczoną na wyniki ankiet oraz nowe opowiadanie. już więcej nie zanudzam. przy epilogu się rozpiszę także przygotujcie się na to :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Kochana *-* najlepsze że wszystkich <3
ReplyDeleteKocham Cię. Przysięgi wywołały we mnie tak przeraźliwe dreszcze, że musiałam zacząć szybko mrugać, aby uratować się od płaczu. Czekam na epilog, chociaż nie wiem, czy chcę go czytać, bo wtedy to będzie już prawdziwy koniec tego opowiadania... opowiadania, które nakłoniło do pisania mnie i mam nadzieje, że nie tylko mnie. :) Zasłużyłaś na 150, a nie 15 komentarzy. Ehh... :(
ReplyDeleteTe cholerne łzy w oczach, które nie dały spokojnie przeczytać reszty rozdziału zatrzymując wzrok na przysiędze. Nie myślałam nawet że coś aż tak zagra na moich emocjach, jestem wzruszona. Gratuluje !
ReplyDeletex ;
cudownee :')
ReplyDeleteJezuuu jak ja się poplakałam ;o Cudowne
ReplyDeleteFantastyczny, jak wszystkie rozdziały.
ReplyDeleteOJEJKU JAKIE SMUTNE, AŻ SIĘ WZRUSZYŁAM. ŚWIETNA JESTEŚ :*
ReplyDeleteBardzo fajne ale najlepiej by było gdyby Niall wyzdrowiał , a Zayn znalazł kogoś innego
ReplyDeleteświetny rozdział *.* zapraszam do komentowania mojego bloga
ReplyDeletehttp://fiby-kate.blogspot.com/
fajnie tutaj u Ciebie :)
ReplyDelete