Imagine

Imaginy pisane przez moją przyjaciółkę Martę. Będą dodawane jako urozmaicenie strony i bloga. Mamy nadzieję, że będą się Wam podobać. ♥ Kolejny po 4 komentarzach. Wierzę, że dacie radę ♥
____________________________________________________________________________
#1
Byłam z Niallem szczęśliwa jak z nikim innym. On znaczył dla mnie wszystko. Lata znajomości sprawiły, że bez niego już nawet nie potrafię oddychać. Byliśmy pełnoletni i... zdecydowaliśmy się na to. Chcieliśmy założyć rodzinę. Dziecko miało być dopełnieniem, materialnym owocem naszej miłości. Trochę się bałam, ale zaufałam Niallowi.
Minął już miesiąc ciąży. Właśnie wybierałam się na pierwszą wizytę kontrolą u lekarza. Siadając na krześle byłam zdenerwowana, jednak facet wydawał się miły. Wszystko miało być w porządku, do czasu, kiedy lekarzowi, patrzącemu w ekran monitora zniknął uśmiech z twarzy.
- Co się stało? - zapytałam zdenerwowana.
- Przykro mi... Serce dziecka nie podjęło pracy.
Spojrzałam z nie do wierzeniem na lekarza z nadzieją, że się myli.
- Naprawdę współczuję pani i pani partnerowi.
Zatkało mnie... Najzwyczajniej w świecie wstałam z fotela, podziękowałam za wizytę i wyszłam.
Całą drogę marzyłam o uścisku Nialla. Uścisku, który burzy wszelkie mury smutku. To było pewne - przy nim czułam się bezpiecznie.
Dojechałam do domu. Na wejściu zastałam na Nialla wesoło kręcącego się koło lodówki. Kiedy jednak dostrzegł moją minę momentalnie spoważniał.
- Jak poszła wizyta? - zapytał niepewnie trzymając szklankę wody.
Zanim zdążyłam wykrztusić z siebie słowo łzy popłynęły strużkami, a ja skuliłam się pod ścianą. W tym samym momencie usłyszałam huk zbitej szklanki, ale za nim podniosłam głowę Niall był już przy mnie. Od razu mnie przytulił, wiedział, że tylko w ten sposób mnie uspokoi.
- Płacz, płacz ile wejdzie, Pati.
Płakałam... Ale z każdą łzą było mi lżej. Niall nie wiedział jeszcze o co chodzi, a już wiedział jak mi pomóc. Uspokoiłam się.
- Pati... - zaczął delikatnie dotykając mojego policzka. - Byłaś u lekarza?
- Byłam.
- I co ci powiedział?
Spojrzałam na niego załamanym wzrokiem, na co on zacisnął moją dłoń.
- Powiedział... - spuściłam głowę. - Powiedział, że serce dziecka nie podjęło pracy i nie wytrzymało! - łzy wznowiły pracę. Czułam zmieszanie Nialla, ale mimo wszystko ten mnie nie puszczał. Schowana w ramionach Horana próbowałam przemóc lament. Niall cały czas milczał.
- Przepraszam cię! - nie mogłam wytrzymać ciszy. - To moja wina, zrozumiem, jeśli masz do mnie żal i jesteś zły...
- Zwariowałaś?! - przycisnął mnie do siebie jeszcze bliżej. - Byłbym ostatnim idiotą, gdybym miał do ciebie teraz żal.
- Ale zawsze mi mówiłeś jak bardzo chciałbyś być ojcem. Ojcem takiego małego skarba... - mówiłam już nieco spokojnej.
Spojrzał na mnie, otarł moje łzy i uśmiechnął się.
- Ty jesteś moim największym skarbem. - wziął mnie na ręcę jak dziecko. - A teraz idziemy cię nakarmić.
_______________________________________________________________________________
wiem, że nie było 4 kom, ale dodaję. 
#2

Jesteś z Harrym od roku. Kochacie się bezgranicznie, pomagacie sobie, zawsze możecie na siebie liczyć. Spędzacie ze sobą każdą wolną chwilę. Jesteś jego oczkiem w głowie, troszczy się o ciebie jak nikt inny. Każdą noc spędzasz w jego ramionach, nie opuszcza cię nawet na chwilę.
Od jakiegoś czasu coś zaczęło się między wami psuć. Chodzi o Harry'ego, nie chce z tobą rozmawiać, nie chce z nikim rozmawiać. Zamknął się w sobie, a ty nie umiesz mu pomóc. Kiedy się spotykacie, panuje cisza. Starasz się wysyłać mu sygnały mówiące o tym, że jesteś obok niego, że jest dla ciebie wszystkim.
Pewnego wieczoru miałaś zamiar odwiedzić swojego chłopaka. Byłaś już prawie na miejscu, gdy zauważyłaś pod jego domem karetkę na sygnale. Serce ci zabiło, w głowie pojawiło się tysiące czarnych myśli. Bez zastanowienia pobiegłaś w tamtym kierunku. Przed domem stała zapłakana mama Harry'ego. Podbiegłaś i od razu ją przytuliłaś. Bałaś się zapytać co się stało. W końcu się przemogłaś.
- Co się dzieję?! Coś się komuś stało?
Zanim mama Hazzy wykrztusiła z siebie odpowiedź dwóch facetów wynosiło po schodach nosze. Podeszła bliżej. Tam leżał nieprzytomny Harry! Głos ci się załamał, nie mogłaś nic powiedzieć. Nie kontrolowałaś tego, gdy łzy popłynęły ci po policzkach. Nie wiedziałaś co się dzieje... Wiedziałaś, że coś złego. Mama Harry'ego wsiadała do karetki, ty zaraz za nią. Musiałaś tam jechać. Po drodze wszystko ci wyjaśniono. Znaleziono Stylesa nieprzytomnego na podłodze, na stole rozsypane tabletki.
- Nie rozumiem! Dlaczego on to zrobił?! - zaczęłaś krzyczeć ze łzami w oczach.
Lekarze musieli cie uspokajać. Oni tego nie rozumieli, w końcu co mogli o nim wiedzieć? Kiedy dojechaliśmy Harry'ego zaraz zawieziono na sale, ty z jego mamą i siostrą modliłyście się na korytarzu. Byłaś roztrzęsiona, a w dodatku nie było nikogo kto mógłby go w tej chwili zastąpić. Patrzyłaś bezmyślnie na sufit, tak jakbyś miała tam znaleźć odpowiedź – co będzie z Harry'm. Po godzinie wyszedł lekarz i stanął przed wami. Bałaś się, od tego co teraz usłyszysz może zależeć wszystko.
- Proszę się nie martwić. Panu Stylesowi nic nie jest. Obudził się, ale jest słaby. Proszę wchodzić do niego po kolei.
Poczułaś niesamowitą ulgę. Jednak cały czas zadawałaś sobie jedno pytanie: dlaczego? Przyszła twoja kolei, by zobaczyć się z Harry'm. Weszłaś niepewnie, usiadłaś przy nim ręką ocierając jeszcze łzy. Złapałaś go za rękę.
- Jak się czujesz?
- Wszystko jest w porządku. - uśmiechnął się, jednak wiedziałaś, że to nie prawda.
- Harry, proszę! - znowu nie wytrzymałaś. - Powiedz dlaczego to zrobiłeś?
Odwrócił wzrok. Dostrzegłaś jak po jego policzku spływa łza.
- Harry! - zacisnęłaś jego dłoń jeszcze mocniej.
Odwrócił się w twoją stronę. Czułaś, że boli go prawda, którą miał mi wyznać. Zacisnęłaś zęby. On milczał.
- Proszę, powiedz dlaczego chciałeś to zrobić?! - nie umiałaś o to pytać spokojnie.
- [T.I.] - zaczął. - Ja.. ja.. ja cię zdradziłem.
Wypowiedział te słowa z drżeniem w głosie. Poczułaś jakby ktoś cię uderzył w serce. Siedziałaś jak słup, nie docierało to do ciebie. Harry trzymał się za głowę głęboko oddychając. Twój świat walił się na twoich oczach. Trwaliście w ciszy cicho łkając. Wzięłaś głęboki oddech.
- Dlatego chciałeś odebrać sobie życie? Przez wyrzuty sumienia? Przez jakąś głupią dziwkę?! - wstałaś.
Miałaś zamiar wyjść. Harry złapał cię za rękę. Spojrzałaś tylko na jego zalane łzami zielone oczy.
- Żegnaj Harry.
Miesiąc później, cały czas trwałaś w samotności. Nie potrafisz pozbyć się tych wspomnień, tych chwil. Ciągle tęsknisz za jego bliskością, jego ramionami, jego uśmiechem. Nie możesz tak po prostu zapomnieć. Nie potrafisz normalnie funkcjonować, nie potrafisz słuchać, nie potrafisz kochać... Teraz rozumiesz, że to on jest jedynym warunkiem do szczęścia.
Dojrzałaś do tego. Chcesz porozmawiać z Harry'm, nie wytrzymasz dłużej. Musisz! Tęsknisz za nim, kochasz go! Zbiegasz już na dół, gdzie zastajesz zapłakaną mamę.
- Mamo! Co się stało? - przytulasz ją.
- Córeczko.. bardzo mi przykro. - spojrzała na ciebie. - Harry.. on..
- Co z Harry'm?!
- Dzwoniła jego mama.. on.. - obawiałaś się najgorszego. - Znaleziono go martwego.. z tych samych przyczyn.
Złapałaś się za głowę i zaczęłaś krzyczeć. Twoja mama próbowała cię uspokoić. To było jednak niemożliwe. Odepchnęłaś mamę i wybiegłaś z domu. Łzy zalewały twoje oczy, prawie nic nie widziałaś. Po 15 minutach dobiegłaś do parku, w którym spędzaliście popołudnia. Zatrzymałaś się na moście. Otarłaś łzy i bez zastanowienia ustałaś na barierce. Nie miałaś wyboru, nie miałaś po co żyć... Chciałaś mieć ten koszmar z głowy, wzięłaś głęboki oddech, puściłaś barierkę. Po chwili znalazłaś się pod wodą. Powoli opadałaś na dno, widziałaś jak życie się od ciebie oddala, chciałaś tego. Ostatnią twoją myślą był Harry. 'Idę do ciebie!' - myślałaś.
_______________________________________________________________________
#3

Harry wyprawiał swoje 19 urodziny. Jako przyjaciółka całej piątki chłopaków byłaś oczywiście zaproszona. Wahałaś się co do pójścia tam. Głównym powodem był Zayn. Gdyby tam był przyprowadziłby też swoją nową dziewczynę – Perrie. Nie zniosłabyś tego widoku. Nie miał pojęcia o twoich uczuciach, nigdy nie miałaś odwagi mu powiedzieć. To cię przerastało. Zaczęłaś go unikać jak ognia, nie miałaś ochoty potrzeć jak chłopak twoich marzeń biega zaślepiony za jakąś blondyną, nie zauważając ciebie. To boli. Jednak Harry to twój przyjaciel i zależało mu, abyś się pojawiła. Postanowiłaś posłuchać Stylesa i przyjść na kolacje.
Dzień imprezy. Nie potrzebowałaś zbyt wiele czasu, by się przygotować. Nie miałaś już komu się podobać. Prawda była taka, że tylko na nim ci zależało. Wszelka nadzieja zniknęła.
Byłaś już pod domem Harry'ego. Przywitał cię jak starą dobrą znajomą i zaprosił do środka. Wszyscy już na ciebie czekali. Przywitałaś się z Louisem, El, Liamem, Dan, Niallem, a kiedy przyszła kolej na Zayna i Perrie zacisnęłaś zęby i zajęłaś swoje miejsce. Malika zaskoczyło twoje zachowanie, ciebie w sumie też. Wszyscy świetnie się bawili, oprócz ciebie oczywiście. Nie pasowała do niego, takie było twoje zdanie. Wszystko się w tobie buntowało, czułaś, że zaraz wybuchniesz. Nie mogłaś na nich patrzeć, po prostu nie mogłaś. Chciałaś, by to wszystko się skończyło, by cię tutaj nie było. Nie mogłaś się z tym pogodzić, cierpiałaś. Nie wytrzymałaś. Gwałtownie wstałaś od stołu, przeprosiłaś i wybiegłaś na korytarz. Zamknęłaś się w toalecie, stanęłaś przed lustrem. Bezmyślnie przyglądałaś się jak łzy rozmazują ci makijaż. Dlaczego akurat mnie to spotkało? - ta myśl wywoływała u ciebie jeszcze większy lament. Ktoś zaczął dobijać się do łazienki, słyszałaś głos Zayna.
- [T.I.], co się dzieje? Proszę wpuść mnie.
Nie reagowałaś. Trwałaś cały czas w tym stanie, a głos Zayna dobijał cię ostatecznie.
- [T.I]! Będę wołał do skutku, kiedyś musisz otworzyć.
Zawahałaś się. Postanowiłaś go wpuścić nawet, gdybyś miała tego żałować. Od kluczyłaś zamek. Do łazienki wpadł Malik, spojrzał na ciebie.
- Co ci się stało?! - zbliżył się, aby móc cię przytulić, odepchnęłaś go.
Skuliłaś się pod ścianą nie wstrzymując łez. Zayn widząc twoją rozpacz nie wiedział jak ci pomóc, nie wiedział o tym, nie mógł wiedzieć. Ukucnął przy tobie.
- Skoro nie chcesz, żebym cię dotykał, jak mam ci pomóc. Nie mogę patrzeć jak płaczesz.
- Zayn.. ty.. ty nic nie rozumiesz.
- Czego? Powiedz mi. - spojrzał ci głęboko w oczy.
- Nie mogę! - odepchnęłaś go od siebie, po czym wstałaś.
Chciałaś wybiec z łazienki, ten jednak chwycił cię za rękę i nie pozwolił odejść.
- Zayn! Puść mnie, proszę! - zaczęłaś się szarpać, bezskutecznie.
- Najpierw powiedz, dlaczego mnie unikasz.
Czekał na odpowiedź, przyglądał się ruchom twoich warg, liczył twój każdy oddech. Miałaś wrażenie, że serce zaraz wyskoczy ci z piersi. Czułaś stado szalejących motyli w twoim brzuchu. Zawsze tak na ciebie działał. Chciałaś go poczuć, jednak zaraz uświadomiłaś sobie, że to było niemożliwe.
- Zayn, przepraszam, ale.. - próbowałaś uwolnić się z jego objęć.
Ten jednak nie miał zamiaru cię puścić. Ku twojemu zaskoczeniu przycisnął cię do ściany uniemożliwiając ci ucieczkę. Zwrócił swoje brązowe tęczówki w twoją stronę wywołując u ciebie przyśpieszony oddech. Zauważył twoje przejęcie. Delikatnie się uśmiechnął i przejechał palcem po twoim policzku. Po twoim ciele przeszły dreszcze.
- Przepraszam za to co teraz zrobię, ale muszę. - uśmiechnął się mulat.
Zanim zdążyłaś zapytać go o co chodzi poczułaś jego usta. Obezwładnił cię ostatecznie. Zatraciłaś się w nim. Usta Malika były jakby stworzone do całowania. Delikatny, czuły, ostrożny, kojący – to mogłaś powiedzieć o jego pocałunku. Wprowadził cię w stan szczęścia. Jeden jego pocałunek sprawiał, że wszystko w tobie szalało, nie kontrolowałaś tego. Mimowolnie mu ulegałaś. Cieszyliście się swoją bliskością jeszcze chwilę. Oderwał swoje usta od ciebie, po czym cię puścił. Chwilę ci zajęło ocknięcie się. Spojrzałaś na Zayna tym razem zupełnie inaczej. Widziałaś w nim swój świat, nową nadzieję. Po chwili przypomniała ci się jedyna przeszkoda, która stała wam na drodze, ona...
- Zayn, ale co teraz będzie? - spojrzałaś na niego pełna obaw.
On uśmiechnął się pocieszająco, po czym złapał cię za ręce.
- Co będzie? Będę ja, będziesz ty co równa się – MY.
Przytulił cię do siebie. Nie wierzyłaś w to, po twoim policzku spłynęła łza. Jednak tym razem wywołana szczęściem. Szczęściem, które dał ci ON.

8 comments:

  1. Jest świetny nie mogę się doczekać kolejnego. *.*

    ReplyDelete
  2. Wspaniały ! czekam na kolejny :)

    ReplyDelete
  3. Kiedy następny ? Nie mogę się doczekać ;d

    ReplyDelete
  4. Czy tylko ja się popłakałam czytając ? ;'D

    ReplyDelete
  5. Boże, dziewczyno , to jest piękne i takie głębokie. Masz łeb : D
    x ;

    ReplyDelete
  6. Serce mi bije jak glipie a z przerostu emovji boli mnie brzuch.. Tego sie nie da opisac .. zaprasz do sb truestorryxd.blogspot.com

    ReplyDelete
  7. Serce mi bije jak glipie a z przerostu emovji boli mnie brzuch.. Tego sie nie da opisac .. zaprasz do sb truestorryxd.blogspot.com

    ReplyDelete
  8. po prostu piękne x ;

    ReplyDelete